niedziela, 27 stycznia 2013

eleventh.

.Oczami Caroline.

-Caroline jesteś już gotowa? - Spytała Perrie wchodząc do mojej łazienki. Szykowałam się właśnie do spotkania związanego z przyjęciem na uczelnię. Dziewczyny bardzo mi pomagały w przygotowaniach do tego bardzo ważnego dla mnie wydarzenia. Byłam ubrana w czarną spódniczkęprzed kolano, do tego miętową bluzkę, czarny żakiet oraz buty wtym samym kolorze a torebkę w kolorze bluzki. Gdy pociągnęłam ostatni raz rzęsy tuszem odwróciłam się w stronę blondynki i pytająco spojrzałam na nią. Ta zjechała mnie od stóp do głowy i przechyliła głowę.
-Wyglądasz świetnie mała!
- A co jeśli się nie dostanę?
- Skarbie napewno cię przyjmą. Zdałaś śpiewająco egzaminy i bardzo ci zależy na studiowaniu tam. Poprostu na tej rozmowie bądź sobą a napewno dobrze pójdzie. - Do rozmowy włączyła się Danielle. Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i wyciągnęła ręce na znak żebym się przytuliła. Tak też uczyniłam a po chwili dołączyła do nas również Perrie. Gdy się od siebie oderwałyśmy spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina dziewiąta a spotkanie miałam umówione na dziesiątą. Stwierdziłam że powoli muszę wychodzić ponieważ chciałam być tam wcześniej. Wrzuciłam jeszcze najważniejsze rzeczy do mojej torebki i razem z dziewczynami zeszłam na dół po drodze chwytając kluczyki do samochodu.
- Napewno nie chcesz abyśmy jechały z tobą?
- Napewno , poradzę sobie ale dziękuję.
- No to jeszcze raz powodzenia kochana i pamiętaj że po masz do nas od razu zadzwonić. - Powiedziała Danielle po czym drugi raz przytuliła mnie mocno do siebie.
- I pamiętaj co ci mówiłyśmy! - Pouczyła mnie blondynka i zrobiła to samo co nasza przyjaciółka. Pomachałam im jeszcze ostatni raz i skierowałam się w stronę samochodu. Wsiadłam do niego i powoli uruchomiłam silnik. Ostrożnie wyjechałam na ulicę i udałam się pod uczelnię. Byłam tak zdenerwowana że czułam jak ręce mi się trzęsą. Od tego spotkania zależało całe moje życie. Było to dla mnie cholernie ważne. Po piętnastu minutach byłam na miejscu. Zaparkowałam na pierwszym lepszym wolnym miejscu. Z czasem byłam bardzo dobrze więc nie spieszyłam się już tak bardzo. Wzięłam głęboki wdech i oparłam się czołem o kierownicę.

.Piętnaście minut później.

Szłam właśnie w stronę budynku powolnym krokiem. Miałam założone okulary przeciwsłoneczne żeby żadne fanki chłopaków mnie nie rozpoznały. Od czasu kiedy jestem z Niallem zrobiły się na mnie cięte. Za chwilę miało się wszystko rozwiązać. Chciałam w tej chwili aby Niall i Harry byli ze mną. Tak bardzo za nimi wszystkimi tęskniłam a mieli wrócić dopiero za tydzień. Weszłam przez ogromne drewniane drzwi i zupełnie nie wiedziałam w którą stronę mam iść. Podeszłam do tablicy informacyjnej i zaczęłam ją uważnie studiować. Z tego co było na niej napisane biuro do którego miałam się zgłosić znajdowało się drugim piętrze. Kiedy się upewniłam że napewno pójdę w dobre miejsce odwróciłam się i wtedy poczułam jak wpadam na kogoś. Chłopak zachwiał się i ciągnąc mnie za sobą przewrócił się na podłogę. Znaleźliśmy się w trochę niekomfortowej sytuacji ponieważ teraz ja leżałam na nim a nasze twarze dzieliło niecałe dziesięć centymetrów. Zauważyłam że nieznajomy ma piękne ciemne oczy. Poczułam że zaczynam się czerwienić więc zaczęłam się niezgrabnie podnosić. Nie wiem jakim cudem ale brunet chwilę później stał nade mną i pomagał mi wstać.
- Tak bardzo cię przepraszam, to moja wina jest. - Powiedział gdy w końcu stanęłam przed nim. Był on pomimo moich obcasów wyższy ode mnie i bardzo dobrze zbudowany.
-Nic się nie stało, naprawdę. - Odpowiedziałam poprawiając strój, który troszkę się popsuł poprzez upadek.
- Ale i tak jest mi głupio. Może dasz się zaprosić w ramach przeprosin na kawę?
-Jasne z chęcią.
-Tak w ogóle to Jai jestem. - Chłopak uśmiechnął się do mnie promiennie wyciągając rękę. Od początku wydawał mi się znajomy ale gdy przedstawił mi się dopiero wtedy go skojarzyłam.
-Caroline. Ty jesteś z Janoskians prawda? Co tutaj robisz?
-Tak masz rację. Przyjechałem tutaj na rozmowę w sprawie studiów. Jeśli dobrze dzisiaj pójdzie to będę studiował prawo.
-O to jeśli mi również dobrze pójdzie to będziemy razem na roku. - Odpowiedziałam ze śmiechem. Powolnym krokiem ruszyliśmy na drugie piętro uzgadniając szczegóły naszego spotkania na kawę.

.Oczami Nialla.

Od dobrych trzech godzin mieliśmy próby do naszego wieczornego koncertu. Cały czas myślałem o tym czy Caroline dostanie się na swoje wymarzone studia. Rozmawialiśmy wczoraj z nią wszyscy i już wtedy wydawała się być zestresowaną. Oczywiście mówiliśmy jej że napewno ją przyjmą ale była strasznie niepewna siebie.
-No chłopaki postarajcie się! - Paul na nas krzyczał ponieważ co chwilę któryś z nas się mylił albo zapominał tekstu. Chyba wszyscy byli zdenerwowani Caroline. Czekaliśmy cały czas na telefon od niej z informacjami. W momencie gdy mieliśmy śpiewać 'Summer love' rozdzwonił się telefon Harryego. Wszyscy rzuciliśmy się w jego stronę co Paul skomentował głośnym cmoknięciem. Na wyświetlaczu pojawiło się 'Carol.'. Spojrzeliśmy po sobie a chwilę później brunet wcisnął zieloną słuchawkę i przełączył na głośnomówiący. Nie zdążyliśmy nic powiedzieć ponieważ od razu usłyszeliśmy radosny krzyk dziewczyny
-DOSTAŁAM SIĘ!!
-No to gratulacje! - Krzyknęliśmy jednocześnie i zaczęliśmy tańczyć jakiś dziki taniec radości. Byłem taki z niej dumny że chciałem do niej pojechać i ja wyściskać. Jednak dobrze wiedziałam że jest to niemożliwe.
-Dobra chłopaki muszę zadzwonić do dziewczyn. Powodzenia wieczorem! - Ponownie krzyknęła i zanim zdążyliśmy coś odpowiedzieć rozłączyła się. Tak to właśnie jest cała Caroline. Zaśmiałem się pod nosem i razem z chłopakami wróciliśmy do próby. Teraz już wszystko wychodziło nam o wiele lepiej. Jak widać byliśmy nastrojami zależni od naszej kochanej brunetki.

***

Gdy przećwiczyliśmy wszystkie kawałki na nasz dzisiejszy koncert Paul oznajmił nam że do godziny 19 jesteśmy wolni tylko najpierw chce nam kogoś przedstawić. Udaliśmy się więc za nim do jego biura. Na miejscu ujrzeliśmy jakiego faceta ubranego w garnitur i jakąś dziewczynę. Miała ona blond włosy do pasa i duże szaro niebieskie oczy. Na oko miała ona jakieś szesnaście lat. Kompletnie nie wiedziałem o co tutaj chodzi i po co Paul nas ze sobą ciągnie.
-Chłopaki to jest pan Nilsson, producent wytwórni muzycznej w której od października będziecie nagrywać nową płytę. A ta młoda dama to jego córka Nathalie. Przyjechała tutaj ponieważ chciała was poznać. - Grzecznie się im przedstawiliśmy posyłając promienne uśmiechy.
-E... Paul nie chcę być niegrzeczny ale moglibyśmy już pójść? Głodny się zrobiłem i chciałbym coś zjeść. - Spytałem naszego managera, na co ten tylko machnął ręką co oznaczało że możemy iść.
-Mogę iść z wami? - Gdy byliśmy przy wyjściu usłyszeliśmy pytanie. Zadała je oczywiście nasza nowo poznana 'koleżanka'. Wydawała się być bardzo miła dlatego bez żadnego 'ale' zgodziliśmy się i już po chwili w szóstkę zmierzaliśmy do jakiejś restauracji.

.Oczami Caroline.

Gdy zadzwoniłam już do wszystkich ruszyłam spod uczelni w stronę naszego domu. Włączyłam radio i akurat leciała piosenka chłopaków. Zaczęłam śpiewać razem z nimi i zanim się obejrzałam byłam już na podjeździe. Zabrałam torebkę i podskakując sobie skierowałam się w stronę domu. Gdy tylko do niego weszłam dziewczyny z piskiem rzuciły mi się na szyję i zaczęły gratulować.
-Dobra koniec! A teraz moja droga idź się pakować! - Krzyknęła Perrie a ja spojrzałam się na nią jak na idiotkę. Dopiero Danielle po chwili mi to wszystko wytłumaczyła.
-Stwierdziłyśmy że skoro zostałaś przyjęta to należało by to jakoś uczcić. Więc zadzwoniłam do Paula i powiedziałam mu że pojawimy się na dzisiejszym koncercie chłopaków. Oczywiście oni nic o tym nie wiedzą więc nie możesz zadzwonić do Nialla! - Nie mogłam w to uwierzyć. Wieczorem miałam się spotkać z nimi. Tak bardzo za wszystkimi tęskniłam a tu się okazuje takie coś.
-A kiedy wracamy?
-Jutro rano więc spakuj się na jutro i na dzisiejszy koncert. Tylko się pośpiesz bo samolot mamy o piętnastej.
-A mieszkać gdzie będziemy?
-Już zarezerwowałyśmy pokój w hotelu chłopaków więc nic się nie martw. My teraz jedziemy do siebie i widzimy się o czternastej u ciebie. - Powiedziała szybko Danielle i razem z blondynką opuściły posesję. Pobiegłam do swojego pokoju i wyciągnęłam swoją mają niebieską walizkę. Pakowanie zajęło mi jakąś godzinę więc gdy skończyłam dochodziła czternasta. Poszłam jeszcze szybko przebrać się w jakieś wygodniejsze ubrania i byłam gotowa. Ledwo zeszłam ze wszystkim na dół do domu weszły dziewczyny. Wzięłyśmy swoje wszystkie bagaże po czym zamknęłam naszą willę. Szybko nam poszło z zapakowaniem więc już dziesięć minut później byłyśmy w drodze na lotnisko.

***

-Dziewczyny okulary! Pamiętajcie że nikt nie może się dowiedzieć że tam lecimy! - Pouczyła nas dziewczyna Liama i we trójkę ruszyłyśmy w stronę budynku. Odprawa również minęła nadzwyczaj szybko tak więc równo o piętnastej siedziałyśmy w samolocie i czekałyśmy na start.
-Cholera! - Krzyknęłam i gorączkowo zaczęłam szukać w torebce telefonu. Dziewczyny oczywiście od razu zaczęły się dopytywać o co chodzi.
-Miałam dzisiaj mały wypadek na uczelni i chłopak, który był temu wszystkiemu winny zaprosił mnie na kawę a ja zupełnie zapomniałam. Muszę do niego zadzwonić i odwołać. - Nie mówiąc nic więcej wykręciłam jego numer i czekałam tylko aż odbierze.
-Halo? - Usłyszałam jego miły głos.
- Cześć Jai, tutaj Caroline. Przepraszam cię najmocniej ale muszę odwołać nasze dzisiejsze spotkanie.
-Coś się stało? - Spytał z troską przez co poczułam się jeszcze bardziej głupio.
- Nie nie. Wszystko w porządku tylko jestem teraz w drodze do szwecji. Wytłumaczę ci wszystko jak się spotkamy. Może być na przykład jutro o siedemnastej.
- Jasne że pasuje!
-Dobrze to przepraszam jeszcze raz i do jutra. - Już miałam się rozłączyć lecz brunet mi jeszcze na to nie pozwolił.
-Caroline?
-Tak?
-Pamiętaj że jeśli coś się dzieje pomogę ci
- Naprawdę wszystko w porządku ale dziękuję. Do jutra. - Chłopak również się ze mną pożegnał więc już spokojnie mogłam nacisnąć czerwoną słuchawkę.

***

-Caroline obudź się! Jesteśmy już na miejscu. - Poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię. Bardzo niechętnie otworzyłam oczy i ujrzałam przez sobą zatroskaną twarz Danielle. Dopiero wtedy przypomniałam gdzie się znajduję i po co. Uśmiechnęłam się do niej i razem ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Wzięłyśmy swoje walizki i ponownie zakładając okulary przeciwsłoneczne wyszłyśmy na ruchliwą ulicę. Złapałyśmy pierwszą lepszą taksówkę i podałyśmy nazwę naszego hotelu. Gdy byłyśmy na miejscu zapłaciłyśmy i wysiadłyśmy. Przed hotelem było oczywiście pełno rozwrzeszczanych fanek. W trakcie kiedy Perrie płaciła taksówkarzowi ,razem z Danielle ciekawie rozglądałyśmy się po okolicy. I wtedy nagle ich zobaczyłyśmy. Szli osłonięci przez ochroniarzy i śmiali się wesoło z czegoś.
-Cholera Perrie weź się pośpiesz! Oni tu idą a nie mogą nas przecież zobaczyć!
-Co?! - Blondynka odwróciła się momentalnie. Musiała ich również zobaczyć ponieważ rzuciła mężczyźnie dwieście koron mówiąc 'bez reszty'. Facet chyba bał się że jednak się rozmyślimy dlatego bardzo szybko odjechał. Widząc że chłopaki są coraz bliżej więc chwyciłyśmy nasze bagaże i biegiem ruszyłyśmy w stronę hotelu a w nim do ubikacji. Gdy drzwi się za nami zamknęły wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. Teraz tylko musiałyśmy przeczekać aż przejadą i dopiero wtedy mogłyśmy wziąć nasze klucze z recepcji.
-Kurna no ! Musieli akurat teraz wracać?! Jest już prawie osiemnasta. Już dawno powinni być tam na miejscu. - Denerwowała się Danielle.
-Oj nie znasz ich? Oni zawsze się wszędzie spóźniają. - Zaśmiałam się i uchyliłam delikatnie drzwi aby sprawdzić czy poszli.

***

-Gotowe już? Spytała brunetka wychodząc z łazienki. Była ubrana w błękitne jeansy, koszulę wtym samym kolorze, jasne buty a do tego miała czarną torebkę. Perrie miała na sobie sukienkę przed kolano, buty na wysokimobcasie oraz niezbyt wielką torebkę. Wszystko to było koloru czarnego. Ja natomiast nałożyłam brzoskwiniowe spodnie,jasnofioletową bluzkę a do tego czarne buty i torebkę w tym samym kolorze . Tak ubrane po wcześniejszym upewnieniu że chłopaków nigdzie nie ma opuściłyśmy hotel.

***
Koncert był bardzo udany. Żaden członek zespołu nie zauważył naszej obecności więc mogłyśmy spokojnie kontynuować nasz plan. Zadzwoniłyśmy do Paula aby ten zaprowadził nas do garderoby. Byłyśmy szczęśliwe idąc do nich ponieważ cholernie za nimi tęskniłyśmy. Paul wypytywał się nas jak nam minęła podróż i jak podobał nam się koncert a my mu grzecznie odpowiadałyśmy. Jednak myślami byłyśmy kompletnie gdzie indziej. SĄ! W końcu ich zobaczyły. Stali do nas tyłem co było nam na rękę. Już miałyśmy zakomunikować im swoją obecność gdy nagle na Zayna i Nialla rzuciła się jakaś blondynka. Obdarowała każdego z nich soczystym buziakiem a im to wcale nie przeszkadzało. Wkurzona odwróciłam się na pięcie i trzaskając drzwiami opuściłam pomieszczenie.


***********

I jest rozdział jedenasty. Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie za niego krzyczeć. Nie wyszedł mi i przynaję to bez bicia. Liczę, że mi to wybaczycie kochane! ;3

osoby z twittera proszę o nicki w komentarzach

czytasz = komentujesz

love u all.


sobota, 19 stycznia 2013

tenth.

Rano obudziły mnie promienie słońca zalewające moją twarz. Przez chwilę nie wiedziałam gdzie się znajduję lecz po chwili poczułam że czyjeś ręce oplatają mnie w tali. Bardzo niechętnie otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą słodko śpiącego Nialla. Wywnioskowałam, że musiało mu się śnić coś przyjemnego, gdyż na jego twarzy gościł delikatny uśmiech. Delikatnie przejechałam dłonią po jego gładkim policzku. Był taki słodki jak spał a do tego co chwilę śmiesznie pochrapywał. Przeniosłam swój wzrok na zegarek, który wskazywał, że dochodzi godzina piąta. Od razu posmutniałam na samą myśl, że za godzinę chłopaki mają wyjeżdżać. Bardzo chciałam jechać z nimi jednak zdawałam sobie sprawę z tego, że nie mogę. Przez cały czas powtarzałam sobie, że to tylko dwa tygodnie i zanim się obejrzę moi kochani chłopcy będą z powrotem. Postanowiłam też, że przed ich wyjazdem porozmawiam z Harrym. Nie chciałam tych dwóch tygodni spędzić z myślą, że między nami jest nie tak. Ponownie przeniosłam wzrok na irlandczyka. Tak dużo się zmieniło przez tak krótki okres czasu. Jeszcze parę tygodni temu wszystko było zupełnie inne. Wtedy nawet nie pomyślałabym, że mój przyjaciel stanie się dla mnie kim bliższym. W tej chwili spokojnie spał koło mnie w moim łóżku a ja czułam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, tak jakby wszystko było idealnie na swoim miejscu. Nachyliłam się nad jego twarzą i złożyłam delikatny pocałunek na jego blado różowych wargach. Odpowiedzią na ten mój mały gest były ręce które oplotły się wokół mojej talii i delikatnie lecz stanowczo przyciągnęły mnie do siebie. Poczułam gorąco bijące od nagiej klatki mojego chłopaka. Niall wydał z siebie cichy pomruk i już pół minuty później wpatrywały się we mnie jego piękne, niebieskie oczy. Blondyn nachylił się nade mną a swoją twarz wtulił w moje włosy. Poczułam jego gorący oddech na mojej szyi i poczułam jak moim ciałem wstrząsa delikatny dreszcz. Odchyliłam powoli głowę do tyłu licząc, że mój chłopak domyśli się o co mi chodzi. I tym razem nie pomyliłam się gdyż zaczął obsypywać mnie gorącymi pocałunkami. Było to takie przyjemne, że miałam ochotę w tej chwili mu się oddać. Już miałam coś powiedzieć, gdy nagle usłyszeliśmy głośne walenie do drzwi. 'No i koniec przyjemności' pomyślałam zawiedziona. Zauważyłam, że Horan nie był tym tak samo jak ja zachwycony. Zrobił tylko kwaśną minę i zwlekł się z łóżka w celu otworzenia drzwi. Gdy nacisnął klamkę, do naszego pokoju dosłownie wlecieli Lou z Zaynem. Leżeli na podłodze z głupimi minami i chyba nie wiedzieli co się dzieje. Nie wytrzymałam i tylko wybuchnęłam głośnym śmiechem.
-Jakiś problem? - Spytał Niall krztusząc się prawie. Tommo z poważną miną podniósł się z podłogi przy okazji pomagając wstać Malikowi i spojrzał na nas.
-Tak, jest pewien problem. Problem jest taki, że za niecałą godzinę mamy być na lotnisku a nie jesteśmy spakowani nawet! Za piętnaście minut ma być tutaj Paul. Jeśli zobaczy nasze małe nieogarnięcie to ja wam mówię, że on nas po prostu ZABIJE! - Teraz to przestaliśmy się śmiać.
-Cholera! Niall szybko pod prysznic a ja biegnę cię spakować! - Krzyknęłam i prawie zabijając się o próg wybiegłam ze swojego pokoju. Za sobą słyszałam jeszcze westchnięcie Louisa 'Stary ty to masz szczęście'. Chwilę później stałam w pokoju niebieskookiego i zastanawiałam się od czego zacząć. Szybkim krokiem podeszłam do jego szafy i wyciągnęłam z niej ogromną walizkę. Zaczęłam do niej wrzucać najpotrzebniejsze ubrania i kosmetyki.

.Oczami Harryego.

Biegałem po całym domu szukając swoich rzeczy. Za chwilę miał do nas przyjechać Paul a my byliśmy kompletnie niegotowi.
-Louis gdzie są moje białe buty?! - Wydarłem się najgłośniej jak mogłem i swoje kroki skierowałem w stronę schodów. Gdy byłem w połowie poczułem że dostałem czymś twardym w głowę. Automatycznie się zatrzymałem i odwróciłem w stronę sprawcy. Był to Liam który usilnie szukał czegoś w salonie.
-No co się tak patrzysz? - Krzyknął w moją stronę wyraźnie poddenerwowany.
-Czemu uderzyłeś mnie eee.. moim butem?! - Podniosłem biały przedmiot z podłogi i nadal przyglądałem się mojemu przyjacielowi.
-Szukałeś to masz. - Odpowiedział mi w biegu mijając mnie i jak przypuszczałem udając się do swojego pokoju.
-A drugi?!
-Nie wiem, za kanapą był tylko ten. Zresztą czasu nie mam, sam sobie poszukaj! - Usłyszałem odpowiedź a tuż po niej odgłos zamykanych drzwi. Stwierdziłem że i tak nie zdążymy na tą szóstą więc nadzwyczajniej na świecie zmęczony tym ganianiem po całej posiadłości usiadłem na najniższym schodku. Z nieukrywanym rozbawieniem patrzyłem jak chłopaki biegają bezsensownie w tą i z powrotem w szczególności że nie mogli nic znaleźć. Właśnie po schodach schodził Niall targając swoją gitarę i wzmacniacz gdy do naszego domu jak burza wtargnął wściekły Paul. Wzrokiem który zapewne mógłby zabijać ogarnął całe pomieszczenie po czym wycelował we mnie palcem.
-Ty! Ty czemu tu tak siedzisz i czemu do jasnej cholery nikt nie jest jeszcze gotowy?! Czy wy wszyscy zdajecie sobie sprawę z tego która jest godzina? - Ledwo to powiedział a po schodach zwaliła się ogromna walizka naszego blondyna a tuż za nią próbując niezdarnie ją złapać podążała brunetka.
-Niall gotowy! - Krzyknęła z widoczną satysfakcją.
-Przynajmiej jeden. - Mruknął niezadowolony manager. Niall nie przejmując się jego humorem z ogromnym uśmiechem i dumą w oczach podszedł do Caroline i ją pocałował.
-Paul wyluzuj i tak nie zdążymy to po co się spieszyć? - Spytałem najspokojniej jak tylko umiałem.
-Styles ty już nie pajacuj tylko w tej chwili idź mi się spakować! Ja z wami oszaleję ! - To powiedziawszy wyjął komórkę i oznajmiając nam że musi zadzwonić i przełożyć wszystko udał się do kuchni. Powoli wstałem i powolnym krokiem skierowałem się do swojego pokoju. W momencie kiedy byłem już na piętrze usłyszałem ciche pytanie.
-Może ci pomóc? - Zszokowany odwróciłem się i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem moją przyjaciółkę, która nie czekając nawet na odpowiedź ruszyła w moją stronę.

.Oczami Caroline.

Wahałam się chwilę czy wykorzystać ten czas i z nim porozmawiać czy może zaczekać. Przekonał mnie jednak mój chłopak, który szepnął mi na ucho abym to zrobiła. Tak więc chwilę później znalazłam się w pokoju Hazzy i ostrożnie pakowałam jego rzeczy.
-Dlaczego to robisz? - Usłyszałam nagle jego ciche pytanie. Momentalnie zaprzestałam wykonywania tej jakże interesującej czynności i odwróciłam się w stronę lokowatego. Widziałam po nim że sytuacja z nocy nie dawała mu spokoju. Za dobrze i za długo go znałam.
-Harry.. Wiem że to co się ostatnio wydarzyło było dosyć niemiłe ale czy jest jakkolwiek sens żeby się kłócić? Zraniłeś mnie nie powiem że nie ale jednak to nie oznacza żebym przez całe życie chowała do ciebie urazę. Jasne że nie zapomnę ale wybaczyć ci mogę.
-Przepraszam cię naprawdę, nawet nie wiesz jak bardzo żałuję że to powiedziałem. - Pierwszy raz od dawna zobaczyłam jak jego oczy zachodzą łzami. Nic nie mówiąc podeszłam do niego i tak po prostu się przytuliłam. Brunet oczywiście odwzajemnił ten gest. To oznaczało tylko że wszystko jest już w miarę w porządku.

.Oczami Nialla.

Była godzina jedenasta a my dopiero jechaliśmy na lotnisko. Przez całą drogę trzymałem rękę Caroline i myślałem o tym że już za chwilę będę musiał ją puścić na dwa tygodnie. Dopiero teraz zrozumiałem jak zawsze czuli się Liam i Zayn. Spojrzałem na nich. Oni również tak jak ja chcieli się nacieszyć ostatnimi chwilami ze swoimi dziewczynami. Gdy Li zauważył że patrzę się na niego posłał mi spojrzenie pełne zrozumienia i współczucia. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Przed lotniskiem zebrał się już spory tłum naszych fanek. Teraz trzeba było tylko przywołać sztuczny uśmiech na twarz i udawać jak bardzo cieszy nas ten wyjazd. Niestety tylko my wiedzieliśmy jak ciężkie jest zostawienie naszych dziewczyn samych. Wziąłem jeszcze jeden głębszy wdech i nadal trzymając zielonooką za rękę otworzyłem drzwi i wysiadłem. Od razu usłyszałem pisk fanek, które jak zawsze krzyczały w naszą stronę . Odwróciłem się w stronę reszty aby zobaczyć czy powinienem wziąć swoje bagaże. Jednak jak zawsze Paul poinformował nas, że on to już załatwił. Pomimo tego i tak podszedłem do bagażnika i wyciągnąłem z niego moją ukochaną gitarę. Przerzuciłem ją sobie przez ramię i nadal trzymając rękę mojej ukochanej razem z resztą ruszyłem w stronę wejścia. Oczywiście mieliśmy z tym problem gdyż otoczył nas tłum. Ochroniarze mieli mały problem z opanowaniem rozwrzeszczanych dziewczyn. Postanowiłem rozdać kilka autografów więc wyciągnąłem z kieszeni czarny marker i już po chwili złożyłem pierwszy tego dnia podpis. Gdy nasze kochane directioners zobaczyły że razem z Caroline trzymamy się za ręce ich reakcje były bardzo różne. Jedne nam gratulowały i życzyły szczęścia, inne na sam ten widok zalewały się łzami. Było mi ich szkoda ponieważ kochałem je i nienawidziłem kiedy płakały. Zawsze myślałem że spotkanie swojego idola to powód do radości, jednak one uświadomiły mi że myliłem się. W momencie kiedy przekroczyliśmy próg lotniska oślepiły nas flesze aparatów a to oznaczało jedno. PAPARAZZI. Ugh. Doszliśmy do miejsca w którym niestety musieliśmy się rozstać. Denerwowało mnie tylko to że wszyscy się na nas patrzą. Uważałem że takie sytuacje to sprawy prywatne i intymne. Niestety w chwili podpisania kontraktu z wytwórnią i decyzją o rozpoczęciu kariery automatycznie zgadzałem się na porzucenie prywatności. To są właśnie minusy bycia sławną i rozpoznawaną osobą. Paul ogłosił że czas się żegnać ponieważ startujemy za dziesięć minut. Przyciągnąłem do siebie Carol i bardzo mocno przytuliłem. Była taka drobna i delikatna. Brunetka zarzuciła ręce na moją szyję i spojrzała mi głęboko w oczy. Nie zastanawiając się ani chwili wpiłem się w jej miękkie usta. Złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. W tej chwili chciałem aby trwał wiecznie. Całowałem ją tak zachłannie, że nawet nie przeszkadzały mi piski naszych fanek i paparazzi robiący nam milion zdjęć. Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, że jutro zapewne będziemy na pierwszych stronach gazet lecz teraz nie obchodziło mnie to nawet w najmniejszym stopniu. Obchodziło mnie tylko to, żeby jak najdłużej trwać w tej pięknej chwili.

.Oczami Harryego.

Patrzyłem jak Niall ją przyciąga a następnie całuje. Poczułem w sercu pustkę i lekkie ukłucie zazdrości. Wbrew sobie stłumiłem to uczucie i starałem się nie zwracać na to uwagi. Liam i Zayn tak samo jak nasz przyjaciel byli zajęci wymienianiem się śliny ze swoimi partnerkami. Przeniosłem wzrok na Louisa i w tym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Widziałem w jego oczach ból i smutek. Jeszcze niedawno to on żegnał się w ten sposób z Eleanor. Zrobiło mi się go szkoda dlatego podszedłem do niego i przytuliłem.
-Uwierz mi, tak jest lepiej. - Powiedziałem tak aby nikt nie słyszał. Widziałem że zapewne zaraz cały twitter będzie zalany tekstami o Larrym . Szczerze to tęskniłem za tamtymi czasami i chciałem do nich wrócić. Teraz od kiedy mój przyjaciel nie jest z El możemy śmiało zachowywać się tak samo. Na samą myśl o odnowieniu naszej 'bliższej' przyjaźni zrobiło mi się znacznie lepiej a mój przygnębiający humor zmienił się odrobinę. Moje rozmyślania przerwał Paul który wciąż nas poganiał. Niall złożył ostatni pocałunek na ustach brunetki i przyszła kolej na mnie. Pociągnąłem ją za rękę i mocno przytuliłem.
-Pamiętaj że zawsze będziesz dla mnie ważna. Tradycyjnie będę dzwonić codziennie po kilka razy i wiedz że będę bardzo bardzo tęsknić za tobą mała!
-Ja też cię kocham Harry. - Powiedziała już jak zwykle ze łzami w oczach. Po tych słowach pocałowałem ją w czoło i ostatni raz patrząc w jej zielone, prawie identycznie jak moje tęczówki posłałem jej pocieszający uśmiech po czym ruszyłem za chłopaki w stronę samolotu.

***

No i jest rozdział dziesiąty! Mam nadzieję, że spodoba wam się chociaż odrobinę. Dziękuję wam, że pomimo tak dlugiej nieobecności jesteście tutaj nadal ze mną! Kocham was bardzo mocno! ;3


osoby z twittera proszę o nicki w komentarzach 

czytasz = komentujesz

love u all.

czwartek, 10 stycznia 2013

ninth.

Harry stał tak cały czas w tych drzwiach i się nam przyglądał. Nie zanosiło się na to aby miał zamiar opuścić mój pokój co mnie bardzo zdenerwowało. Jakby nie patrzeć to nie znajdowaliśmy się w zbyt komfortowej sytuacji.
-Kurwa będziesz tu tak stał do cholery?! Wypieprzaj stąd ale już! - Krzyknąłem w jego stronę przy okazji przykrywając Caroline, która nadal była w samej bieliźnie. Zupełnie nie spodziewałem się takiej reakcji Harryego na to wszystko. Brunet jednak zamiast opuścić pomieszczenie podszedł do nas i mocno złapał dziewczynę za rękę.
-Idziesz że mną. - Warknął i pociągnął ja tak, że ta spadła z łóżka. Teraz to ja również wstałem i po chwili patrzyliśmy na siebie prawie zabijając się wzrokiem.
-Możesz ją puścić? - Spytałem "najmilej" jak tylko w tej chwili potrafiłem.
-Na pewno ty nie będziesz mi mówił co mam robić! Jesteście ze sobą zaledwie ponad tydzień a ty co? Już próbowałeś ją przelecieć!
-Ciebie te akurat powinno to gówno obchodzić! Nasze życie więc robimy co chcemy a teraz zostaw ją!
-A jednak obchodzi !
-A w ryj byś nie chciał?! - Już podnosiłem do góry rękę jednak Caroline mnie powstrzymała.
-Co tutaj się dzieje co?! - Do pokoju wpadł wściekły Liam a za nim reszta. Wszyscy z dezorientacją przyglądali nam się.
-Nic takiego. Po prostu muszę porozmawiać z Caroline i tyle. - Powiedział Styles po czym wziął moją bluzę, która po chwili znalazła się na jej ramionach i wyszedł ciągnąć ją za sobą. Chciałem się z nim dalej kłócić ale zielonooka dała mi znak abym został w pokoju. Tak też również uczyniłem.
-Wynocha mi stąd!- warknąłem w stronę reszty . Wszyscy posłusznie zaczęli opuszczać mój pokój a gdy za ostatnim z nich zamknęły się drzwi z ogromnym impetem walnąłem pięścią w ścianę. Poczułem ból i ujrzałem krew spływającą mi po dłoni która przy okazji pobrudziła mi mój jasny dywan.
-Kurwa - Przeklnąłem po raz kolejny i skierowałem swoje kroki w stronę łazienki.


.Oczami Caroline.


-Czyś ty oszalał!? Czy ci już do reszty odbiło?! - Stałam tylko w tej samej bluzie na samym środku pokoju Hazzy i darłam się na niego. Byłam wściekła że tak się zachował i wcale nie rozumiałam jego zachowania.
-Nie widzisz że on chce cię wykorzystać?! Ile jesteście razem?!
-Co ty pierdzielisz? To TWÓJ przyjaciel, znasz go od bardzo dawna i wiesz jaki jest. Dobrze wiesz że nigdy by mnie nie skrzywdził!
-Chcę cię chronić! nie rozumiesz tego?
-Chronić? Niby kurna jak?!
-Nie pozwolę żebyś później tego żałowała. Jesteś dla mnie bardzo ważna i pragnę tylko twojego szczęścia. Nie kochasz go jeszcze a prawie poszliście do łóżka. Nie chciałem żebyś później poczuła się jak dziwka. - Stałam i patrzyłam się w te tak znajome mi oczy. Oczy mojego najlepszego przyjaciela. Cały czas nie mogłam uwierzyć że powiedział takie coś. Poczułam pierwszą łzę która spłynęła po moim policzku.
-Szkoda że nie pomyślałeś o tym rok temu- Powiedziałam smutnym głosem i powoli wyszłam z jego pokoju. Harry nawet się nie ruszył z miejsca. Było mi z tego powodu przykro lecz jednocześnie poczułam ulgę bo nie miałam ochoty dłużej z nim rozmawiać. W drodze do swojego pokoju na szczęście nikogo nie spotkałam. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na łóżku. Czułam się jakbym się rozpadła na tysiąc kawałeczków. Cały czas zastanawiałam się co będzie teraz z naszą przyjaźnią. Przecież Harry nigdy tak się nie zachowywał a przede wszystkim nigdy by mi czegoś takiego nie powiedział. Przynajmniej do tej pory tak cały czas myślałam. Zaczęłam powoli sobie analizować od kiedy to wszystko się zaczęło. Po chwili uświadomiłam sobie, że przyczyną tego jest mój związek z Niallem. To od wtedy zaczęły się nasze kłótnie z Hazzą . A może on się boi że przez to nasza ucierpi? Z pewnością będę musiała z nim porozmawiać o tym. Lecz najpierw stwierdziłam że wypadałoby się jakoś przynajmniej ubrać. Poczłapałam więc do garderoby i wygrzebałam z niej w miarę luźną piżamkę. Z ubraniami w rękach udałam się do swojej łazienki aby najpierw wziąć gorącą kąpiel i przemyśleć o czym miałabym z nim porozmawiać.


.Oczami Harry'ego.


Siedziałem na dole na tarasie na ogromnej kanapie i tępo wpatrywałem się w okrągły księżyc. Myślałem o tym co się wydarzyło niecałą godzinę temu. Poniosło mnie i to za bardzo ale jak zobaczyłem ich razem w dwuznacznej pozycji nie wytrzymałem. I to wcale nie tak, że nie chciałem ich szczęścia. Kibicowałem im żeby się układało i zależało i cieszyłem się tym, że są razem. Sam siebie nie rozumiałem w tej chwili. Nie rozumiałem również swoich uczuć względem brunetki. Od dziecka się przyjaźniliśmy i zawsze wszystko było w porządku aż do czasu kiedy ona nie związała się z Niallem. Nie wiedziałem co mi się stało od tego czasu ale wiedziałem, że muszę się ogarnąć. Nie chciałem stracić tak świetnego kumpla a tym bardziej tak cudownej przyjaciółki. Uważałem i cały czas uważam, że trafiła naprawdę na świetnego chłopaka. Westchnąłem głęboko myśląc jak po raz kolejny przeprosić i załagodzić sytuację.
-Znowu zjebałeś Styles.- Mruknąłem sam do siebie.
-Nie prawda. - Na te słowa szybko odwróciłem głowę i ujrzałem w świetle księżyca twarz blondyna. Podszedł do mnie i usiadł obok.
-Prawda. Jestem beznadziejny. - Mówiąc to ukryłem twarz w dłoniach.
-Harry przyznam ci że to co zrobiłeś było bezczelne i chamskie. Na początku tak, byłem wściekły na ciebie ale później spróbowałem postawić się w twojej sytuacji. Przyjaźnicie się z Caroline i jest ona dla ciebie zajebiście ważna. Ty tylko próbujesz ja chronić. Ale uwierz mi, że na pewno jej nie skrzywdzę, ponieważ ją kocham. - Podniosłem głowę i spojrzałem na niego. Mówił to wszystko z takim spokojem. No tak, cały Horan. Ja na jego miejscu już dawno bym sobie przywalił a on jeszcze mówi, że mnie rozumie.
-Wiem, że ją kochasz. Naprawdę cię uwielbiam stary i wierzę, że będziesz dla niej bardzo dobry. Może po prostu muszę się przyzwyczaić, że moja mała Carol ma w końcu faceta i nie jest już tą małą dziewczynką o którą trzeba ciągle dbać. I przepraszam cię za wszystko. Obiecuję, że to się już nigdy nie powtórzy.
-To wszystko już okej? - Spytał wyciągając dłoń w moją stronę.
-Zgoda. - Przytaknąłem i mimo woli uśmiechnąłem się do niego.
-Idź już spać, jutro rano jedziemy i nie zadręczaj się tą sytuacją już. - Po tych słowach poklepał mnie po ramieniu i skierował swoje kroki w stronę domu.
-Niall? - Zawołałem go gdy już prawie przekraczał próg.
-Tak?
-Następnym razem zamykajcie drzwi na klucz. - Zaśmiałem się i puściłem mu oko. Ujrzałem szeroki uśmiech na jego twarzy i już po chwili zniknął mi z oczu.


. Oczami Caroline.


Ledwo wyszłam z toalety, usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Niepewnie otworzyłam je a jak ujrzałam kto się za nimi znajduje odetchnęłam z ulgą. Moim oczom ukazał się mój chłopak . Zdziwiło mnie tylko to że był ubrany w same bokserki. Uniosłam do góry jedną brew i spojrzałam się pytająco.
-No co? Chyba nie myślisz, że ostatnią noc przed naszym wyjazdem pozwoliłbym ci spać samej co?
-E no nie wiem?
-No to teraz już wiesz a więc się przesuń jestem zmęczony.- Blondyn wepchnął mi się do pokoju i od razu rzucił na moje łóżko, które pod jego ciężarem wydało cichy jęk. Zaśmiałam się tylko i ponownie zamykając drzwi na klucz dołączyłam do chłopaka. Wślizgnęłam się pod moją mięciutką kołderkę i wtuliłam w nagi tors Horana. Poczułam zapach jego cudownych perfum i poczułam jak mi się w głowie zakręciło. Chłopak złożył pocałunek na moich ustach i delikatnie przejechał ręką po moim ramieniu.
-Niall?
    -Yhym...
-Po prostu mnie przytul – Cicho mruknęłam zamykając oczy.



****

No witam was kochani po tak długiej przerwie! Nie potrafię jednak porzucić tego bloga a co najważniejsze wróciła mi wena do pisania. Mam nadzieję, że nie zwątpiliście już we mnie i nadal będziecie go czytać! Kocham was na zawsze! To wy dajecie mi siłę <3

ps. kto z twittera niech podpisuje się nickiem swoim ;*


czytasz = komentujesz


love u all xx